Farma Heidy

Owce, islandzka wieś i naprawianie świata – Recenzja książki

Czytanie książek to jedna z moich największych namiętności. Bycie recenzentem jest jednak zadaniem trudnym i obciążającym. Czytanie egzemplarzy recenzenckich obarczone jest sporą odpowiedzialnością i chociaż z całyś sił staram się być rzetelna to ocenianie czyjejś pracy nie leży w mojej naturze. Gdy książka okazuje się być bestsellerem i świetnie się czyta tak jak w przypadku recenzowanych przeze mnie: „Szeptów Kamieni” to jeszcze pół biedny. Znacznie trudniej napisać uczciwą recenzję książki, gdy wywołuje ona mieszane uczucia. Tak było w przypadku mojej dzisiejszej bohaterki – książki Steinunn Sigurdardottir pod tytułem: „Farma Heidy – Owce, Islandzka wieś i naprawianie świata”.

Czy to książka słaba? Zdecydowanie nie. Czy to książka wybitna? Nie zaryzykowałabym takiej oceny. To dość nierówna, momentami irytująca ale też ciekawa i pełna interesujących faktów książka o fascynującej, charyzmatycznej i nietuzinkowej kobiecie.

O czym jest Farma Heidy?

Książka zasadniczo jest reportażem z życia islandzkiej farmerki mieszkającej w trudno dostępnym, górskim rejonie Islandii. Jej życie podzielone jest na 4 pory roku i chociaż nie jest to opis jednego roku z życia bohaterki to podział jest bardzo dobrym zabiegiem i wnosi w książkach z tak dużą ilością faktów niezbędnym porządek. Na ponad 300 stronach znajdziemy niezwykle wciągające opisy pracy islandzkiego farmera, trudy życia w tak nieprzyjaznym klimacie i mnóstwo faktów z głośnej w całej Europie ingerencji koncernów energetycznych w islandzki krajobraz.

Książka jest nierówna. Żeby przebrnąć przez pierwszy rozdział musiałam zrobić ze 3 podejścia i dać sobie miesiąc! Tak, miesiąc na jakieś 120 stron. Pewnie za trudnym początkiem stoi przedziwny, przypominający policyjne zeznanie język jakim spisana jest książka. Ni to dziennik, ni to wywiad rzeka. Zastanawiałam się czy to wina nieudolnego tłumaczenia czy może zamysł był właśnie taki. Dla mnie język był zbyt wprost. Kolejną rzeczą, która mnie drażniła w książce jest wielokrotne powtarzanie tych samych informacji.

Dlaczego więc piszę na blogu o Farmie Heidy?

Powodów jest w sumie całkiem sporo. Tym co kazało mi wracać do czytania były arcy ciekawe opisy pracy farmera. Widać, że główna bohaterka jest profesjonalistką i kocha swoją pracę. Szczegółowość w opisach wszystkich prac niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania farmy zadziwia. Momentami czułam się fizycznie wykończona czytając jak żmudne są obowiązki właściciela gospodarstwa. Już w umiarkowanym klimacie brzmiałoby to jak potężne obciążenie, a co dopiero na zimnej, kapryśnej i nieprzychylnej Islandii. Równie interesujące jest wplatanie w obyczajowe treści wątków ze świata lokalnej polityki i tego co mi szczególnie bliskie czyli walki o zachowanie natury Islandii w niezmienionym stanie. Pokazanie z perspektywy jednostki jej znojnej walki z wielkim koncernem z zapleczem finansowym i dzięki skutecznemu PR-owi poparciem społecznym mrozi krew w żyłach. Brakowało mi wątków z życia poza pracą, są one pomijane i poruszane tylko mimochodem ale szanuję prawo autorki do pozostawienia osobistego życia tylko dla siebie. W końcu nie po to powstała ta książka żeby zaspokajać ciekawość z poziomu paparazzi.

Podsumowanie – czy warto sięgnąć po książkę: „Farma Heidy”?

Uzależniłabym to od tego, z jaką potrzebą sięgamy po książkę. Ja bardzo chciałam ją przeczytać, bo uwielbiam poznawać różne aspekty życia za kołem podbiegunowym. Czuję wieczny niedosyt i ta książka w pełni mnie nasyciła w tym wąskim wycinku jakim jest życie na farmie. Nie jest wybitna językowo, nie jest też szczególnie porywająca ale jest w niej tyle ciekawych informacji o chociażby chodowli owiec, o której zupełnie nie miałam pojęcia, że każdemu kogo ciekawi jak to jest mieszkać i pracować fizycznie w trudno dostępnym terenie islandzkiego fiordu to polecam się skusić.

Czy jest coś co mnie w książce zachwyciło?

Tak! Heida to niezwykła kobieta. Silna, nietuzinkowa, trudna i wymagająca, barwna ale i dość despotyczna. Wymyka się z kanonu matki i żony, jak żyje, dlaczego tak i czy jest szczęśliwa dowiecie się z książki ale to co przebija to to, że jest inna i ja taką inność szanuję, podziwiam i chętnie poznaję. Bez względu na to czy książkę czyta się dobrze czy kiepsko to na pewno jeśli chcecie poznać niebanalną kobietę i skubnąć odrobinę z jej fascynującego życia sięgnijcie po „Farmę Heidy”.

Książkę w świetnej cenie znajdziecie TUTAJ

Farma Heidy

Dodaj komentarz