Wiem, wiem albumy w dzisiejszych czasach są passe. Przecież jest Facebook, Instagram, mamy telefon i możemy do niego w każdej chwili zajrzeć. Wiem to wszystko i zdaję sobie sprawę, że kolekcjonowanie wspomnień w postaci zdjęć wydrukowanych, fotoksiążek, ciężkich drewnianych ramek jest nieco przestarzałe ale ja albumy kocham. Uwielbiam wybierać i wywoływać zdjęcia, siadać w zimny wieczór i przerzucać strony ze zdjęciami i wspominać.
Jeśli czasem kusi was, żeby wywołać zdjęcia i mieć je pod ręką to podrzucam wam moje 2 ulubione sposoby na kolekcjonowanie wspomnień z czego jeden jest szybki i łatwy, a drugi niestety męczący, uciążliwy i tylko dla ludzi o mocnych nerwach 😉
Dzisiaj zaczniemy od opcji dla zabieganych, zapracowanych czy po prostu dla leniwych bez talentu czyli dla mnie 😉
OPCJA DLA LENIWYCH: Fotoksiążka Saal Digital
Z pobytu na Azorach po perfidnych perturbacjach z zepsutym obiektywem przywiozłam tylko garść nadających się do czegokolwiek zdjęć. Cała reszta niestety będzie cieszyć tylko nasze, rodzinne oczy. Musiałam więc stworzyć album z tych 30 które nie straszą aż tak, a też nie są piękne. Przeszukiwałam zasoby internetu i znalazłam firmę, która według opinii wykonuje fotoksiążki w świetnej jakości. Postanowiłam wypróbować stworzenie fotoksiążki Saal dla moich dzieci w ramach podziękowania za wspólny, wspaniały wyjazd. Poniżej recenzja i kilka zdjęć z procesu tworzenia.
1. Instalacja oprogramowania Saal Digital
Tutaj brak jakichkolwiek trudności. Wszystko robi się samo. Po minucie odpala się samoistnie program z czytelnym interfacem, w języku polskim z wieloma opcjami do wyboru.
2. Oprogramowanie dla laika
Owszem! trudno uwierzyć ale oprogramowanie do wgrywania zdjęć i przygotowywania albumu jest banalne. Po kilku krótkich chwilach wgrałam przygotowane wcześniej zdjęcia do programu. Krok po kroku prowadzona za rękę wybrałam najpierw co chcę stworzyć potem zadeklarowałam, że wolę fotozeszyt z miękką okładką niż potężną książkę w twardej oprawie. Następnie wybrałam format i rozmiar i przeszłam do etapu projektowania. I tutaj miłe zaskoczenie. Dostępne są 2 opcje: Pusty Projekt (dla wytrwałych z nadmiarem czasu. Album tworzymy całkowicie samodzielne) i Fotozeszyt One Minute (coś dla mnie ;)) jest jeszcze opcja 3 łącząca samodzielność z oszczędzaniem czasu ale ja widziałam siebie tylko w trybie super fast!
Ogromny plus oprogramowania to ciągłe uaktualnianie ceny albumu w zależności od ilości stron, wymiarów, wybranych opcji. Nic nas nie zaskoczy gdy będziemy finalizować projekt.
3. Zaskakujące szablony
Tego się kompletnie nie spodziewałam. W ramach szybkiego One Minute projektu możemy wybrać na jakim szablonie go stworzymy. Ja wybrałam świetny szablon z motywami LEGO, a w rolach głównych występowały dinozaury. Album automatycznie stworzył się z dodanych zdjęć więc dokonałam sporo przeróbek, żeby dopasować go do moich potrzeb. Dodałam tła, zmieniłam układ, usunęłam niektóre zdjęcia. Tych kilka nieskomplikowanych czynności zajęło mi godzinę.
4. Podsumowanie, płatność i wysyłka
Gdy po sprawdzeniu albumu upewniłam się, że wygląda tak jak chciałam wybrałam sposób płatności szybkim przelewem i już. Zaskoczyła mnie szybkość dostawy. Następnego dnia album czekał na mnie w domu!
5. Efekt końcowy – fotoksiążka Saal Digital
Efekt kompletnie mnie zaskoczył. Album jest piękny. Okładka ze sztywnego papieru pokrytego folią dodatkowo zabezpieczony jest plastikową okładką. Sam album jest ładnie i równo wycięty, zdjęcia wyglądają pięknie, a szablon? Sami oceńcie.
Mój album w formacie 20×20 cm (uwielbiam obrazy, zdjęcia i albumy na bazie kwadratu) zawierający 28 stron kosztował 88 złotych plus koszty wysyłki 20 złotych. Na stronie SAAL DIGITAL co kilka dni pojawiają się nowe kupony rabatowe. Warto obserwować i któryś z nich wykorzystać.
W następnym wpisie znajdziecie przepis na długie godziny wyklejania, rysowania, wycinania oraz na wielokrotne kłótnie młodych ze starymi i walkę znakomitego gustu z totalnym jego brakiem.