Myśląc o podróży do Gruzji większość widzi malowniczy Kaukaz z jego przyrodą, wysokimi górami, małymi wioskami i pysznym jedzeniem. Gruzini jawią nam się jako weseli, otwarci chętni do zabawy ludzie, nie mający sobie równych w poziomie gościnności.
Gdy pierwszy raz zapragnęłam tam pojechać nie miałam pomysłu jak zorganizować ten wyjazd, żeby zobaczyć zarówno zachodnią Gruzję i wybrzeże, północną, dziewiczą Svanetię, zatrzymać się na chwilę w Tbilisi i zakończyć podróż u podnóża majestatycznego Kazbeku i osławionej Stepancmindy. Wiedziałam, że za jednym razem nie będzie to możliwe więc postanowiłam podzielić moją wizytę na 2 razy.
Na pierwszy ogień – Zachodnia Gruzja
Na początek zdecydowaliśmy się odwiedzić zachodnią Gruzję i zobaczyć często pomijane Kutaisi. Trafiły się nam bardzo tanie przeloty w okresie świąt Bożego Narodzenia do Kutaisi linią Wizzair. Zdecydowaliśmy się pierwszy raz spędzić święta inaczej niż przy stole. Okazało się, że spędzaliśmy je głównie przy stole tyle, że gruzińskim 😉
Przygotowania – Zachodnia Gruzja w grudniu
Wyjazd do Gruzji w grudniu zapewne wymaga przygotowań jeśli wybieramy się w wysokie góry. Jadąc na zachód w zasadzie możemy jechać tak jak stoimy. Temperatury z założenia są bardzo podobne do naszych – polskich. Nad morzem możemy spodziewać się deszczu ale też klimat jest znacznie łagodniejszy, w Kutaisi z kolei jest pochmurno i wietrznie. Nas temperatury zaskoczyły. W Batumi do którego wybraliśmy się na początek mieliśmy piękne słońce i 21 stopni, w Kutaisi jeden dzień był piękny i ciepły (19 stopni) ale drugiego dnia kropiło i było chłodniej, co nie znaczy zimno. Nam wystarczyły kurtki przeciwdeszczowe i bluzy oraz zwykłe adidasy.
Transport na terenie Gruzji
O przejazdach, noclegach i jedzeniu w zachodniej Gruzji na pewno powstanie osobny post ale tutaj podpowiem tylko, że po Gruzji można bardzo sprawnie podróżować. Nie są to jednak podróże szczególnie wygodne. Marszrutki, które dojeżdżają praktycznie wszędzie są mocno wyeksploatowane i średnio wygodne ale za to punktualne i tanie. Udało nam się przemieszczać za pośrednictwem Georgian Bus – tutaj wielki plus, taksówkami (są niedrogie) i Marszrutkami. W bardzo wiele miejsc można dotrzeć pieszo i mocno zachęcam do takiego poznawania gruzińskich miast.
Zachodnia Gruzja – wyobrażenia vs. rzeczywistość
Gdy byłam mała moja babcia opowiadała mi o swoich podróżach po byłych republikach ZSRR z wielkim namaszczeniem. Zachwycała ją różnorodność i wschodni charakter Batumi, piękno morza i malowniczego krajobrazu. Wiedziałam, że widziała Gruzję w czasach kiedy Polska była zupełnie innym krajem niż jest dzisiaj więc nałożyłam lekki filtr na te opowieści jadąc do Batumi w 2019 roku. Wydaje mi się jednak, że nie doceniłam tempa zmian i tego jak wiele się w Polsce zmieniło przez ostatnie 30 lat. Batumi okazało się prawdziwym reliktem przeszłości. Tak przedziwnym, różnorodnym i miejscami zbyt nowoczesnym, a miejscami tak bardzo staromodnym, że kłuło w oczy. To miasto tak ogromnego kontrastu, że zastanawiałam się jak to możliwe, że nikt tego nie widzi i czegoś z tym nie zrobi. A może wszyscy to widzą ale to po prostu Gruzja?
Batumi – miasto, które przytłacza
To co przytłoczyło mnie w Batumi to bieda. To miasto zbudowane z falistej blachy, drewna i resztek materiałów budowlanych, okien bez szyb, zerwanych okiennic i dziurawych drzwi. Miasto ciągłego remontu i jednego wielkiego placu budowy. Obok domów bez łazienek z praniem suszącym się nad walającymi się śmieciami wyrastają szklane wieżowce o zaskakujących formach, piękne apartamentowce dla bogatych Rosjan i luksusowe hotele. Z jednej strony majestatyczny Plac Europejski, a z drugiej tysiące wychudzonych psów biegających po ulicach, wszędzie walające się śmieci i zdewastowane samochody, a to wszystko połączone pięknym, nowym, szerokim chodnikiem z kostki brukowej. Tak dziwnego miejsca dawno nie widziałam. A może nigdy? Zrobiliśmy pieszo po Batumi kilkanaście kilometrów i to co przywiozę jako wspomnienie to przytłaczająca bieda, większa niż ta którą widzieliśmy w Ammanie i zupełnie inna niż ta, którą można zaobserwować na Karaibach. Batumi wzbudziło mój smutek i zasępienie.
Kutaisi – nie byłeś nie oceniaj
Wiele osób podróżujących do Gruzji tak bardzo się spieszy, że nie daje szansy Kutaisi na obronę. Nieciekawe, brudne, szare, nudne i nie warte odwiedzenia to najczęstsze opinie o tym mieście. Ja dałam mu szansę i bardzo się z tego cieszę. Miasto jest ciekawe i różnorodne. Jego malownicze położenie wzdłuż koryta rzeki Rioni sprawia, że to świetnie miejsce to robienia zdjęć. Kutaisi jest rozlane na sporej powierzchni i spacerowanie po nim chociaż ciekawe to jednak męczące zwłaszcza dla małych dzieci. Zdażyło nam się podjechać gdzieniegdzie taksówką i nie poczuliśmy, że nadszarpnęło to nasz budżet. Kutaisi jest znacznie tańsze niż Batumi, a w Batumi drogo nie jest. W Kutaisi w porównywaniu do Batumi jest znacznie większy ład, jest ciekawe stare miasto i niedawno zrekonstruowana Katedra Bagrati, która jak Zamek Królewski w Warszawie ma swoich zwolenników jak i gorących przeciwników. W mieście jest mnóstwo ciekawych miejsc do odwiedzenia, kilka przyjemnych parków, sporo znakomitych knajpek i kilometry uliczek z domami z innej epoki.
Gruzińska gościnność naszymi oczami
Wiem, że spadną na mnie gromy i pełen brak zrozumienia ale ja tej gościnności nie odczułam. Nie zamierzam oceniać Gruzinów po kilku dniach pobytu – zostawiam im otwartą furtkę ale czuję ogromny niedosyt. Wrażenie jakie odniosłam po pierwszym kontakcie z Gruzinami narastało i do końca pozostało niezmienione. Czuć dumę Gruzinów, siłę ich charakteru co jest wspaniałe. Niestety czuć też jakąś wrogość i dystans, którego się nie spodziewałam. W każdym kraju do którego jedziemy, nasze dzieci otwierają serca mieszkańcom, nawet te najbardziej zatwardziałe. W Gruzji emocje, które nam towarzyszy kręciły się między wrogością, a obojętnością. Czy to za sprawą naszego słowiańskiego wyglądu, czy też zniecierpliwienia Gruzinów – nie wiem. Wiem tylko, że po niesamowitych wspomnieniach z Jordanii i tysiącach przeczytanych słów o gruzińskiej gościnności spodziewałam się chociaż uśmiechu, a czułam oceniające spojrzenia i brak chęci do interakcji. Myślę, że w górach jest inaczej, na pewno prawda?
Zachodnia Gruzja dla turysty – atrakcje
Nie będę się rozpisywać o tym co zwiedzić i zobaczyć w zachodniej Gruzji, bo przewodników jest w internecie w bród. Jest jednak kilka takich miejsc, które dla osoby patrzącej na świat obrazami, utkwiły mi w pamięci i szczególnie polecam je waszym oczom.
Batumi:
- Wschód słońca w porcie
- molo i plaża w turystycznej części miasta
- widok na nabrzeże z okna hotelu, w którym mieszkaliśmy (warto wziąć pokój na wysokim piętrze) TUTAJ
- bardzo zaniedbane boczne uliczki w mieszkalnej części miasta (okolice ulicy Marukhi)
- Stara część miasta z Placem Europejskim
Kutaisi:
- Wschód słońca przy Katedrze Bagrati (zimą wschód jest po 8 więc spokojnie można zdążyć. Jest pusto i niezwykle malowniczo)
- Stara część miasta z domami nad rzeką (u podnóża wzgórza pod Katedrą)
- Fontanna Kolchidy i niezwykłe rondo na środku którego stoi
- Most dla pieszych (okolice hotelu Best Western)
- Stare Miasto z jego muralami, knajpkami i małymi sklepikami
O jedzeniu, które zwala z nóg, noclegach które polecam oraz cenach przejazdów, biletów, ubezpieczenia i ogólnym koszcie naszej świątecznej wycieczki w kolejnym wpisie.